NASI MIESZKAŃCY I ICH PASJE
Państwo Teresa i Jakub Stelmach mieszkają w Babicach Nowych przy ul. Ożarowskiej 19. Ich oczkiem w głowie od wielu lat jest ogród. Rosną tu w wewnętrznej harmonii krokusy, tulipany, kaliny, bzy, hortensje, róże, hibiskusy, peonie, dalie, lilie św. Antoniego, juki i agawy amerykańskie. Miłość do roślin w rodzinie Państwa Stelmach istnieje od wielu lat. Należy w tym miejscu dodać, że Pani Teresa przez 20 lat pracowała w jednej z bardziej znanych kwiaciarni na warszawskim MDM. "To, co dostajemy, to najlepiej rośnie" - mówią zgodnie i tak też było w przypadku jednej z roślin, która jest bohaterką naszego artykułu. Mowa oczywiście o agawie amerykańskiej, którą dostali od znajomych około 35 lat temu. Otóż ta dorodna roślina nieoczekiwanie zakwitła, a warto wiedzieć, że agawy kwitną tylko jeden raz w życiu. Kwiatostan, to wysoki, smukły kłos złożony z setek lub tysięcy kwiatów, najczęściej w kolorze żółtym, ale też bywają białe lub zielone. Zima coraz bliżej, więc właściciele martwią się, czy przed ochłodzeniem roślina zdąży zakwitnąć całą swoją krasą.
Zapytaliśmy, czy z agawami mają dużo pracy? "Uprawa kwiatów w donicach może do trudnych nie należy, ale czym rośliny są większe, tym jest to bardziej męczące. Początkowo, gdy były małe, to zimą przetrzymywaliśmy je w domu, później zaś znalazły swoje miejsce w garażu. Coraz trudniej jest jednak przenosić je dwa razy w roku, są ciężkie i zajmują dużo miejsca. Niezmiernie trudno jest także zakupić takie duże donice" - mówią. Przed domem Państwa Stelmach jest kilkanaście agaw, jedne są większe, inne mniejsze. Okazuje się, że każda z nich jest szczepionką innej rośliny.
Agawa amerykańska, to podgatunek agawy, często też nazywany aloesem amerykańskim. Wykorzystuje się ją do produkcji tequili, w kuchni jako słodki syrop, zawiera też mnóstwo witamin, minerałów i substancji, które pozwalają chronić nas przed chorobami. Jeżeli zatem ktoś z Państwa chciałby kupić jeden z dorodnych (tych dużych) okazów, tj. jedną ze wspaniałych agaw amerykańskich, to zapraszamy - kontakt przez naszą redakcję.
Pani Olha Horoszko jest Ukrainką, ale od 5 lat przebywa w Polsce. Od 3 lat mieszka i pracuje w Mościskach i tutaj postanowiła kontynuować swoją miłość do roślin, która trwa nieprzerwalnie już od 25 lat.
10 lat temu postawiła na eko-produkcję i z powodzeniem prowadzi ją do tej pory. Czy to możliwe, aby w dzisiejszych czasach uprawiać warzywa, owoce i kwiaty bez chemii i pestycydów? Oczywiście, Pani Olha stosuje tylko naturalny nawóz, a swoje płody rolne chroni od grzyba miksturami własnoręcznie przygotowanymi na bazie jodyny, wody utlenionej i mleka.
Wszystkie sadzonki są Jej produkcją, zaś nasiona przywozi z Ukrainy. Cały warzywniak nie jest duży, ale kolorowy i okazały - tak ten pod chmurką, jak i w foliowym tunelu. Rosną tu m. in. arbuzy, bakłażany, papryka, ogórki, pomidory, cukinie, melony, cukrowe cebule i przepiękne astry.
Pracy w ogrodzie jest dużo, ale wszystkie trudy wynagradzają plony. Jeden z tegorocznych arbuzów miał 9,6 kg, bakłażan 6,36, a melon 3,3 kg.
Naszej Ogrodniczce gratulujemy pracowitości i wytrwałości oraz życzymy obfitych plonów i pomyślnej aury w przyszłości.
Michał Starnowski (przedruk z sierpniowych wydań moich gazet)
Komentarze
Prześlij komentarz